środa, 13 stycznia 2010

Luźna myśl, GO! 4 (33)


Tolerancja i akceptacja – czy te pojęcia rzeczywiście są tożsame?


Dzisiejszy świat wymusza na człowieku znajomość wielu różnych kultur i tradycji. Moda na podróżowanie narodziła się wraz z rozwojem szybkiej i wygodnej komunikacji, a w dzisiejszych czasach można zaobserwować nawet, że stała się elementem życia. Dzięki niej człowiek ma wiele okazji do zapoznania się z dotąd nieznaną odmiennością, a co za tym idzie bardzo często wszczepia ją do swojej rodzimej tradycji. W tak wykreowanym, a zarazem różnorodnym świecie, pojawia się ogromna potrzeba tolerancji i akceptacji, ale czy te terminy są bliskoznaczne?
Słowo tolerancja wywodzi się z języka łacińskiego i oznacza – cierpliwość, wytrwałość, cierpienie. Dziś słowo to jest powszechnie znane i bardzo często używane wobec jakiejkolwiek propagandy czegoś, co budzi jakiś sprzeciw lub jest jakąś nowością. Ludzie nauczyli się wykorzystywać je, może nie zawsze rozumiejąc sens i znaczenie tego terminu.
Natomiast słowo akceptacja ma zupełnie inny wydźwięk w języku łacińskim. Mianowicie łac. acceptatio oznacza przyjęcie (przyjmowanie). Czy więc nadal te słowa pozostają tożsame? Jeszcze przed kilkoma laty mówiło się bardzo głośno i wyraźnie o tolerancji wobec osób niepełnosprawnych (i tym terminem zaczęto ich nazywać, a nie jak wcześniej słowem „inwalidzi”, które dziś ma wyraźne zabarwienie negatywne). Walczono o tolerancję poprzez upowszechnienie tego tematu w spotach reklamowych, ulotkach i na plakatach. Cały problem tkwił jednak w tym, że ludzie akceptowali – czyli przyjmowali z pełną świadomością niepełnosprawność innych, ale jej nie tolerowali w życiu codziennym. W tym przypadku tolerancja miała polegać na przywróceniu tzw. „normalności” funkcjonowania tych osób w społeczeństwie. W takiej sprawie, ta część (zapewne mniejsza) ludzi musiała z łaciny – wytrzymać, znieść, przecierpieć, a po polsku tolerować inność. Tolerancja jest więc pojęciem różnym od akceptacji, ponieważ wymusza pewien cykl zachowań, które siłą rzeczy następują po sobie. Dlatego może współczesnemu człowiekowi tak bardzo trudno jest tolerować odmienność rasową, wyznaniową, seksualną i kulturową, ponieważ posiada tą świadomość, że raz powiedziane słowo „TOLERUJĘ” pozwala wniknąć dotąd nieznanemu światu w naszą codzienność.
Akceptacja jest wyrazem uznania. Mówiąc „akceptuję” oświadczam, że wiem, o co chodzi, znam problem i staram się go zrozumieć. Jednocześnie akceptacja jest pewnym „szklanym murem”, przez który widzimy problematykę zdarzeń, rozumiemy ją, ale ciągle pozostajemy, za ścianą, w bezpiecznej strefie, która chroni nas od wszelkiego rodzaju udziału w tych zaszłościach. Tolerancja natomiast to termin bardziej złożony, wymuszający w nas upowszechnienie problemu, zaakceptowanie go i dopuszczeni do swego świata. Akceptacja i tolerancja pozostają więc bardzo rozbieżnymi pojęciami, które jednak w pewnym momencie wymagają siebie nawzajem.
Adrian Dunst

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz