środa, 17 czerwca 2009

Hyde Park GO! 2 (31)

Bardzo częste pytanie, które jest zadawane w Polsce to: „Jaka jest dzisiejsza młodzież?” Jest bierna czy idzie do przodu? Na temat ten zaczęłam rozmyślać, gdy znalazłam artykuł w Gazecie Wyborczej, w którym jest napisane tak:

„(...)młodzi, którzy pragną coś zmieniać, angażując się publicznie, to elita elit. Jak dobitnie pokazuje Anna Zawadzka w artykule "Etos zszedł do podziemia", olbrzymia część polskich studentów, nawet na elitarnych humanistycznych uczelniach, skrywa swoje poglądy, ich ideały zaś obejmują życie prywatne, a nie jakkolwiek rozumiane dobro publiczne. "Dyskursy o aborcji, męskości, terroryzmie, wojnie, rodzinie były dla nich jak odgrzewane kotlety: zimne i bez smaku" - pisze Zawadzka. Skąd ta nieufność czy niechęć do zaangażowania? Zawadzka tłumaczy to m.in. fałszywą postawą kadry dydaktycznej. Ale można znaleźć inne powody. W Polsce coraz częściej mocniejsze zaangażowanie, choćby w dyskusji, kojarzy się z oszołomstwem. Bronisz zawzięcie swych racji - jesteś nietolerancyjny. Nietolerancja obejmuje już nie tylko wykluczanie innych, lecz także denerwowanie swoich, przymuszanie ich do udziału w debacie(...)”


Własne zdanie, wiara w siebie, zaangażowanie, otwartość na świat, chęć poznawania go - te wartości niszczy szkoła, rodzina i dzisiejsze czasy. Krzywdzi się ludzi, którzy maja własne poglądy, wypracowaną hierarchię wartości, bo poprzez system szkolny niszczy się to, co najlepsze u młodych, zdolnych ludzi i każe się im nie wyróżniać z tłumu. Ale dlaczego? Do końca chyba nie wiadomo, czy to wszystko jest specjalnie ukierunkowane przez rząd, bo przecież „ciemnotą” lepiej się rządzi, czy też wynika to z niewiedzy polityków na temat polskiego szkolnictwa i jego roli w kształtowaniu nowych pokoleń?
W artykule z Gazety Wyborczej zaskoczyło mnie zdanie: „(...)młodzi, którzy pragną coś zmieniać, angażując się publicznie, to elita elit”. Cóż... jest to chyba prawda, ponieważ zakłada się coraz mniej stowarzyszeń, fundacji (wynika to z badań), ale z drugiej strony coraz więcej ludzi deklaruje się, że chciałoby pomagać lub już pomaga. Zauważam to nawet po moich znajomych, którzy dopytują mnie o różne wolontariaty. Coraz częściej młodzi wolontariusze zgłaszają się, ale zaraz rezygnują. Widać, zostają Ci, którym najbardziej zależy.
A jeśli chodzi o odważne wygłaszanie swoich poglądów, to z tym Polacy nie mają problemu. Patrząc na ilość manifestacji, chociażby w Warszawie, trudno się zgodzić ze stwierdzeniem, że nie mamy własnego zdania na dany temat.
Krytykuje się młodzież za wygląd, poglądy, zachowanie, a później nauczyciele, psycholodzy i rodzice rozkładają ręce oraz narzekają na znieczulicę pośród młodych. Może podam przykład: Człowiek wyraża swoje poglądy na lekcji polskiego, po czym dostaje ocenę niedostateczną za to, że ma inne zdanie na dany temat niż nauczyciel. Następnie przychodzi do domu, mówi rodzicom o złej ocenie i słyszy krzyki: „Dlaczego się nie uczysz? Kolejna jedynka? Nie zdasz na studia, będziesz pracować na zmywaku!”
Odpowiadając sobie na pytanie, jaka jest dzisiejsza młodzież, nie potrafiłam dać jednoznacznej odpowiedzi. Być może wynika to z tego, że każda ze stron ma rację. Ale jakby przyjąć hipotezę, że młodzież jest niewychowana i bierna, to skazalibyśmy swoich rodziców, dziadków na złą opinię, bo przecież ktoś tę młodzież wychował. Myślę jednak, że nie warto obwiniać którejś ze stron, ponieważ to do niczego nie doprowadzi.
Należy chyba zastanowić się, co zrobić, aby młodsze pokolenia nie były coraz gorsze i myślę, że każdy powinien zacząć od siebie.

Katarzyna Nicewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz